e-Konkursy.info - codzienne nowe konkursy

sylwik napisał(a):

kosmonia napisał(a):

Poszukuję regulaminu z lidlowej sorai

ja również

bamfarfe22 napisał(a):

rkvi napisał(a):

Jak macie opisany paragon Soraya z Lidia? Bo u mnie "balsam do opalanie spf10" i zastanawiam się, czy taki coś przejdzie, czy może jechać po pieczątkę? No i w sms jest mowa o tylko o wysłaniu skanu paragonu, nie ma o oświadczeniu nic, a regulamin się już nie otwiera  Czy ktoś może orientuje się, czy trzeba słać jakieś oświadczenie?

Kupowałam 4 różne produkty na ten konkurs, na jednym też mam takie oznaczenie bez nazwy firmy i takie wysyłam.  Chyba wiedzą jak oznaczają produkty i myślę że będzie ok. A skoro w sms żadnej prośby o oświadczeniu nie ma to ślę póki co sam paragon. 

aleksiak napisał(a):

Polecam serdecznie rkvi - szybko, miło, słownie 

kadett33 napisał(a):

rkvi napisał(a):

ziolko napisał(a):

ziolko napisał(a):

rkvi napisał(a):

ziolko napisał(a):

rkvi napisał(a):

Szukam kogoś, kto miał podobną sytuację: pani na Poczcie najprawdopodobniej zamieniła mi naklejki w listach poleconych i list, który miał dojść do Poznania wyświetla się, że dotarł do Szczecina. Czy jest szansa, że listy dotarły we właściwe miejsca? Wykluczam swoją pomyłkę.

ale przecież list tak czy siak ma adres, prawda? 

Prawda, ma, ale pytam, bo nie wiem czy listy doszły prawidłowo. Bo jeśli nie, to przepadną mi nagrody za ponad tysiąc zł:/ 

ile tych listów było? 2 czy więcej? może sprawdzisz numery odwrotnie? a najlepiej zadzwoń jutro tam, gdzie miały listy dotrzeć i zwyczajnie zapytać o to, czy już są

ale numery listów są po sobie, jak uważasz że nakleiła kogoś przed tobą numer lub za tobą to wystarczy sprawdzić kolejny numer.

Ja wysyłałam dwa listy: jeden do Szczecina, a drugi do Poznania. I na potwierdzeniu z Poznania mam, że dotarł do Szczecina, a na potwierdzeniu ze Szczecina, że dotarł do Poznania 

no czyli nie ma problemu, listonosz bierze adres podany na kopercie, więc nie ma możliwości aby list nadany do poznania dostarczył w Szczecinie.

bzowapani napisał(a):

ziolko napisał(a):

rkvi napisał(a):

ziolko napisał(a):

rkvi napisał(a):

Szukam kogoś, kto miał podobną sytuację: pani na Poczcie najprawdopodobniej zamieniła mi naklejki w listach poleconych i list, który miał dojść do Poznania wyświetla się, że dotarł do Szczecina. Czy jest szansa, że listy dotarły we właściwe miejsca? Wykluczam swoją pomyłkę.

ale przecież list tak czy siak ma adres, prawda? 

Prawda, ma, ale pytam, bo nie wiem czy listy doszły prawidłowo. Bo jeśli nie, to przepadną mi nagrody za ponad tysiąc zł:/ 

ile tych listów było? 2 czy więcej? może sprawdzisz numery odwrotnie? a najlepiej zadzwoń jutro tam, gdzie miały listy dotrzeć i zwyczajnie zapytać o to, czy już są

ale numery listów są po sobie, jak uważasz że nakleiła kogoś przed tobą numer lub za tobą to wystarczy sprawdzić kolejny numer.

ziolko napisał(a):

rkvi napisał(a):

Szukam kogoś, kto miał podobną sytuację: pani na Poczcie najprawdopodobniej zamieniła mi naklejki w listach poleconych i list, który miał dojść do Poznania wyświetla się, że dotarł do Szczecina. Czy jest szansa, że listy dotarły we właściwe miejsca? Wykluczam swoją pomyłkę.

ale przecież list tak czy siak ma adres, prawda? 

mia napisał(a):

rkvi napisał(a):

mia napisał(a):

rkvi napisał(a):

. Szukam porady, czy da się coś zrobić z zalanym aparatem foto ( tym żółtym wodoodpornym Nikonem, co był do wygrania w Wedlu) bo ja sirota nie zamknęłam klapki zabezpieczającej 

Absolutnie nie włączać; jeśli to nie słona woda, w reklamówkę i jak najszybciej zanieść do serwisu (nie suszyć samemu).
Jak słona woda, to raczej pozostaje tylko wyprawić mu godny pogrzeb - chyba, że od razu został potem wypłukany czystą wodą.
Tak czy tak ---> do profesjonalisty.

Dzięki serdeczne mia za odzew, niestety złamaliśmy wszystkie te punkty, które wymieniłaś, więc pozostaje się rozglądać za drugim takim samym aparatem, bo byłam bardzo z niego zadowolona

Powiem tak - ja mojego Kodaka (nie wodoodpornego) wykąpałam* w Adriatyku z otwartym obiektywem. Lepszego zasolenia nie trzeba (1). Natychmiast (zamiast wyjąć baterie) usiłowałam "zamknąć" aparat - w tym momencie załatwiłam sprawę po raz kolejny (2). W domu (na kwaterze) mój mąż rozebrał calutki na czynniki pierwsze i przemywał, co niestety życia mu nie wróciło - po wysuszeniu i złożeniu aparat nadal nie działał.
Byłam do niego bardzo przywiązana (zresztą robił świetne zdjęcia), więc prawie płakałam. Po powrocie do Polski spróbowałam go jeszcze raz włączyć (na pożegnanie?) i... aparat zadziałał. Robi zdjęcia normalnie - niestety została mu pamiątka (plamki od soli od wewnątrz obiektywu centralnie), w związku z czym zdjęcia mogę robić " na lewo" lub "na prawo" i kadrować. W sumie wygodniej mi jednak posługiwać się innym aparatem.
Ale morał z tego taki: Nie trać nadziei i przy okazji zanieś go jednak do serwisu (niekoniecznie "markowego").


* - Spierniczyłam się z rafy do wody, jak chciałam zrobić zdjęcie jeżowca.

mia napisał(a):

rkvi napisał(a):

. Szukam porady, czy da się coś zrobić z zalanym aparatem foto ( tym żółtym wodoodpornym Nikonem, co był do wygrania w Wedlu) bo ja sirota nie zamknęłam klapki zabezpieczającej 

Absolutnie nie włączać; jeśli to nie słona woda, w reklamówkę i jak najszybciej zanieść do serwisu (nie suszyć samemu).
Jak słona woda, to raczej pozostaje tylko wyprawić mu godny pogrzeb - chyba, że od razu został potem wypłukany czystą wodą.
Tak czy tak ---> do profesjonalisty.

mahuska napisał(a):

rkvi napisał(a):

. Szukam porady, czy da się coś zrobić z zalanym aparatem foto ( tym żółtym wodoodpornym Nikonem, co był do wygrania w Wedlu) bo ja sirota nie zamknęłam klapki zabezpieczającej 

mój syn kilka lat temu pod wodą otworzył olympusa i niestety na kolejne wakacje musiałam kupić nowy