e-Konkursy.info - codzienne nowe konkursy

antylopia napisał(a):

ilonaxx5 napisał(a):

kimolotek napisał(a):

a jak z wielkopolskim rozwiazali pierwszy etap?

1 etap był do wczoraj wiec do rozwiązania to jeszcze spro czasu

wg regulaminu dzisiaj jest rozwiązanie pierwszego etapu. Ale to mc więc regulamin można różnie interpretowac

zubi napisał(a):

staszek napisał(a):

wczoraj miał być rozwiązany konkurs z Linea, do wygrania były dermokosmetyki. Ktoś widział wyniki?

http://www.rossne....aspx?contestId=1386

agusia147 napisał(a):

staszek napisał(a):

wrrrryyy napisał(a):

Jak znam życie, większość wyżej wypowiadających się o dentystach urodziła się w latach 70 i 80. Niestety stomatologia naszej młodości to często wielka tragedia: ból, zero podejścia do pacjenta i trauma na długo.
Ja do dziś pamiętam jak pod koniec lat 80 (podstawówka) pijana Pani doktor wyrywała mi na żywca ząb – masakra.
Jej powalający oddech nie działał znieczulająco. Maseczki ochronne nie były wtedy w modzie i nikt nię pędził powiadomić TV, że dzieci przyjmuje pijany lekarz
Dziś bardzo dużo się zmieniło i często wizyta u dentysty przypomina wizytę w SPA.
Ja ostatnio miałem dentystyczny maraton: 8 wizyt w 2 tygodnie i na początku myślałam, że ze strachu dostanę zawału – w pierwszej chwili chciałem brać nawet znieczulenie do wstępnej kontroli stanu uzębienia Jednak po 2 wizycie się rozluźniłem i poczułem prawie jak w domu
Teraz napiszę frazes: Nie ma czego się bać

masz rację! Ja też pod koniec podstawówki nabawiłam się urazu do dentystów. Pani nie reagowała na nic, tylko wierciła i tym wiertłem podnosiła mnie całą na fotelu. Tak się wtedy zraziłam, że moja następna wizyta była kiedy miałam ok. 22-23 lat. Zęba prawie nie było, byłam pewna, że do wyrwania. Tak się bałam, że poszłam z siostrą. Ale miła dentystka mi go uratowała, zrobiła co było do zrobienia i od tamtej pory jak trzeba to idę do dentysty. Nie lubię tego, ale wiem że trzeba.
A jak mi się przypomni tamta z podstawówki, to aż nóż mi się w kieszeni otwiera...

Widzę, że te podstawówkowe gabinety rządzą... Też mam ten uraz i od czasów wczesnej podstawówki - kiedy to jeszcze mleczaki były - nie byłam u dentysty, a wyraźnie czuję iż mam dziurę w zębie bo boli na słodkie.

wrrrryyy napisał(a):

Jak znam życie, większość wyżej wypowiadających się o dentystach urodziła się w latach 70 i 80. Niestety stomatologia naszej młodości to często wielka tragedia: ból, zero podejścia do pacjenta i trauma na długo.
Ja do dziś pamiętam jak pod koniec lat 80 (podstawówka) pijana Pani doktor wyrywała mi na żywca ząb – masakra.
Jej powalający oddech nie działał znieczulająco. Maseczki ochronne nie były wtedy w modzie i nikt nię pędził powiadomić TV, że dzieci przyjmuje pijany lekarz
Dziś bardzo dużo się zmieniło i często wizyta u dentysty przypomina wizytę w SPA.
Ja ostatnio miałem dentystyczny maraton: 8 wizyt w 2 tygodnie i na początku myślałam, że ze strachu dostanę zawału – w pierwszej chwili chciałem brać nawet znieczulenie do wstępnej kontroli stanu uzębienia Jednak po 2 wizycie się rozluźniłem i poczułem prawie jak w domu
Teraz napiszę frazes: Nie ma czego się bać

ekuc2 napisał(a):

wiecie co kupiłam płyn Fairy na konkurs i do płynu dodane było po kostce do zmywarki
Dziś postanowiłam ją wypróbować:
1. jakoś dziwnie się to pieni nigdy po zmywaniu nie było piany w zmywarce
2. kostka się nie rozpuściła i rozmazała się po drzwiczkach
3. foliowe opakowanie też się gdzieś przykleiło

na zakup kostek do zmywarki Fairy się nie skuszę

dolly napisał(a):

agusia147 napisał(a):

Nie rozumiem waszego halo! Przecież nikt nie napisał, że pije w ciąży tylko że ma ochotę

Agusia147, tu w ogóle nie chodzi o ochotę picia w ciąży, tylko o to, że aby się dobrze bawić, trzeba pić- inaczej jest nudno

cudaczek121 napisał(a):

staszek napisał(a):

katrin22 napisał(a):

staszek ja tam sobie nie współczuję, już taki typ imprezowicza jestem, w sumie moi znajomi też piją % na imprezie (ale nikt się nie upija).

wiem ja sobie też nie, to był żart po tym, co dolly napisała cytując mój post, że mi współczuje dobrze, że są takie litościwe dusze co się pochylą nad grzesznikiem

żart czy nie żart, nie powinnaś takich rzeczy pisać na forum publicznym, bo na pewno nie spotka się to z aprobatą i może być źle zrozumiane.

agusia147 napisał(a):

Pomóżcie przy ankiecie: http://www.ankiet.../121730/ankieta.html
Na koniec rozlosuję jakieś pierdółki. A, że mężowi potrzebne to do doktoratu to mówi, że dołoży od siebie coś ekstra.

dolly napisał(a):

staszek napisał(a):

a żyję, żyję i dobrze mi z tym, dziękuję za troskę

w to nie wątpię, wszak sama się określiłaś

dolly napisał(a):

staszek napisał(a):

wiem ja sobie też nie, to był żart po tym, co dolly napisała cytując mój post, że mi współczuje dobrze, że są takie litościwe dusze co się pochylą nad grzesznikiem

buahahah, szkoda, że nie zrozumiałaś co sama napisałaś i co CI odpisałam, ale trudno, nie mój problem, żyj w tej nieświadomości.

katrin22 napisał(a):

staszek ja tam sobie nie współczuję, już taki typ imprezowicza jestem, w sumie moi znajomi też piją % na imprezie (ale nikt się nie upija).

katrin22 napisał(a):

Ja z tych "pijących" imprezowiczów, ale w ciąży dawałam rady i nawet coli nie piłam, co mi na dobre wyszło, bo do dziś nie piję żadnych napojów chyba, że na święta.

dolly napisał(a):

staszek napisał(a):

Ale na imprezę się nie pójdzie, a nawet jak już, to zaraz nudno się robi, nie zapalisz, nie napijesz się tyje się, robią się rozstępy i inne fujstwa
Ja w miarę dobrze znoszę ciążę i humor dobry mam przez cały czas niemal, ale nigdy nie ośmielę się powiedzieć, że to mój najpiękniejszy okres w życiu.
Ale ja mam jeszcze siano w głowie, mimo skończonego wieku chrystusowego, więc może dlatego tak mam

noooo jeżeli potrafisz sie bawić tylko po wypiciu to współczuję

aka napisał(a):

a te nagrody z doz już się skończyły?