Reklama na e-Konkursy.info

Przedszkolaki i przedszkola :)

agusia147

#5916514 Napisano: 12.09.2014 14:10:08
enfamka napisał(a):

Wiecie co? wczoraj w naszym przedszkolu byłam świadkiem takiej oto sytuacji: mama odprowadza córkę, zostawia i mimochodem mówi do wychowawczyni "córeczka jest przeziębiona, miała gorączkę ale dałam jej nurofen, jakby jej temperatura skoczyła koło dwunastej to proszę zadzwonić, przyjdę i PODAM JEJ NUROFEN!" Wiecie co? myślałam, że wyjdę z siebie! jak można zostawiać chore dziecko???? trzeba nie mieć litości nad swoim, wiec co tu mówić, że nie myślała o innych...



U nas w żłobku by to nie przeszło. Z maleńkim katarkiem nie biorą a co dopiero. No i co to za matka? Ja rozumiem, że ludzie pracują i mają zajęcia, ale jak już na prawdę nie mogą niech wezmą opiekunkę, kogoś z rodziny czy coś, a nie narażają inne dzieci na infekcję.
0 0

enfamka

#5916532 Napisano: 12.09.2014 14:34:17
agusia147 napisał(a):

enfamka napisał(a):

Wiecie co? wczoraj w naszym przedszkolu byłam świadkiem takiej oto sytuacji: mama odprowadza córkę, zostawia i mimochodem mówi do wychowawczyni "córeczka jest przeziębiona, miała gorączkę ale dałam jej nurofen, jakby jej temperatura skoczyła koło dwunastej to proszę zadzwonić, przyjdę i PODAM JEJ NUROFEN!" Wiecie co? myślałam, że wyjdę z siebie! jak można zostawiać chore dziecko???? trzeba nie mieć litości nad swoim, wiec co tu mówić, że nie myślała o innych...



U nas w żłobku by to nie przeszło. Z maleńkim katarkiem nie biorą a co dopiero. No i co to za matka? Ja rozumiem, że ludzie pracują i mają zajęcia, ale jak już na prawdę nie mogą niech wezmą opiekunkę, kogoś z rodziny czy coś, a nie narażają inne dzieci na infekcję.



ale właśnie chodzi o to, że ona musi mieszkać koło przedszkola w dodatku nie pracuje bo mówiła, żeby dzwonić to przyjdzie podać ten nieszczęsny nurofen...
0 0

agusia147

#5916626 Napisano: 12.09.2014 16:59:26
enfamka napisał(a):

agusia147 napisał(a):

enfamka napisał(a):

Wiecie co? wczoraj w naszym przedszkolu byłam świadkiem takiej oto sytuacji: mama odprowadza córkę, zostawia i mimochodem mówi do wychowawczyni "córeczka jest przeziębiona, miała gorączkę ale dałam jej nurofen, jakby jej temperatura skoczyła koło dwunastej to proszę zadzwonić, przyjdę i PODAM JEJ NUROFEN!" Wiecie co? myślałam, że wyjdę z siebie! jak można zostawiać chore dziecko???? trzeba nie mieć litości nad swoim, wiec co tu mówić, że nie myślała o innych...



U nas w żłobku by to nie przeszło. Z maleńkim katarkiem nie biorą a co dopiero. No i co to za matka? Ja rozumiem, że ludzie pracują i mają zajęcia, ale jak już na prawdę nie mogą niech wezmą opiekunkę, kogoś z rodziny czy coś, a nie narażają inne dzieci na infekcję.



ale właśnie chodzi o to, że ona musi mieszkać koło przedszkola w dodatku nie pracuje bo mówiła, żeby dzwonić to przyjdzie podać ten nieszczęsny nurofen...



Jak pinda nie pracuje, to niech się zajmie swoim dzieckiem. Ono na pewno woli siedzieć w domu z mamą niż w przedszkolu z obcymi paniami...
0 0

dolly

#5916757 Napisano: 12.09.2014 22:09:06
agusia147 napisał(a):



Jak pinda nie pracuje, to niech się zajmie swoim dzieckiem. Ono na pewno woli siedzieć w domu z mamą niż w przedszkolu z obcymi paniami...



ja znam jedna, ktora jak jej dziecko choruje to bierze z soba do pracy i mala lezy na parapecie wystawy caly dzien- bo sklep matka prowadzi- ospa, szkarlatyna, przeziebienie- mala w sklepie- pomiajac fskt ze dziecko chore to naraza kazdego kto wejdzie do sklepu.
0 0

myszania

#5916769 Napisano: 12.09.2014 22:30:15
U nas kiedyś była akcja, że mamusia zostawiła w szafce w szatni dawkę antybiotyku i powiedziała dziecku, że po obiadku ma sobie przyjść i wziąć. emotka

A na przeziębienie polecam:
- herbatkę z majeranku (do garnuszka wrzucamy majeranek i gotujemy jakieś 20 min)
- nacieranie dziecka masłem z czosnkiem (nacieranie pleckow i klatki) ale trzeba uwazać żeby nie zrobić za mocnego.

I nie podawac herbaty z cytryna! cytryna ochładza organizm.
0 0

Gość: lethe

#5916828 Napisano: 13.09.2014 09:59:08
Mój synek w styczniu 2015 skończy 3 latka. Nie został przyjęty do przedszkola w pierwszej "rekrutacji". Miała być druga w sierpniu ale ani widu, ani słychu. Przypadkowo na początku września dowiedziałam się, że zwolniło się miejsce i wyprosiłam by synek został przyjęty. Ledwo się udało ale synek jest już przedszkolakiem.

Wczoraj dowiedziałam się, że do grupy synka chodzi dziewczynka młodsza od niego, której mama zadeklarowała jej pobyt jedynie 8-14 ( a nie jak ja 8-17), a w dodatku jest na wychowawczym więc ma swój dochód. Ja zaś, gdyby synek został przyjęty, miałam szukać pracy, co dyrektorka wiedziała.

Wmawiano mi, że syn nie był przyjęty, bo będzie za mały=za młody. Poza tym uważam, że byłam w większej potrzebie niż tamta rodzina, szczególnie, że ta matka wczoraj mi powiedziała, że ona do pracy nie wraca, bo jej się "nie spieszy".

Czyżby takie sytuacje były na porządku dziennym? emotka
0 0

jorunn2010

#5916834 Napisano: 13.09.2014 10:26:21
u nas dostawało się punkty za etat rodziców. Mój młody się nie dostał, bo ja pracowałam w momencie składania deklaracji na 1/4 etatu. Urlop wychowawczy tej pani jest liczony jako etat, a Ty z tego co piszesz nie pracowałaś. To, że ta dziewczynka jest do 14 a Twoje dziecko do 17 nie ma znaczenia, bo w obu przypadkach przekracza godz. 12 kiedy to pobyt jest bezpłatny.
Niestety, w naszym kraju jest dużo absurdów.
0 0

benasia

#5916838 Napisano: 13.09.2014 11:06:31
Heh to u nas podobnie synek pod koniec października bedzie miał 3 latka i poki co ja jestem z nim w domu - nabór był w marcu ale jak byłam po dokumenty to najwięcej pkt się dostaje własnie za to czy oboje rodzice pracuja i to jest główne kryterium - tylko jak w marcu już mam pracować mając dziecko na wychowaniu tak by czekać do września zanim pójdzie do przedszkola - nic tylko chyba by trzeba na początku roku szukać pracy i niani by dziecko łaskawie przyjeli we wrześniu do przedszkola. Pomijając inne kryteria za które też pkt byśmy nie dostali: m.in. wielodzietność (bo mamy jedynaka), samotna matka/ojciec (nie dotyczy), niepełnosprawność rodziców/dziecka/rodzeństwa (nie dotyczy), rodzeństwo chodzi do tego przedszkola (nie dotyczy) - cóż jedyna szansa to do niepublicznego przedszkola może w październiku synek pójdzie o ile będzie chciał i bedzie miejce bo akurat cenowo z wyżywieniem wychodzi bardzo tanio gdyż chyba mają dofinansowanie i praktycznie tylko za jedzenie się płaci a czesne za 1 zł.
0 0

Gość: lethe

#5916843 Napisano: 13.09.2014 11:18:25
jorunn2010 napisał(a):

u nas dostawało się punkty za etat rodziców. Mój młody się nie dostał, bo ja pracowałam w momencie składania deklaracji na 1/4 etatu. Urlop wychowawczy tej pani jest liczony jako etat, a Ty z tego co piszesz nie pracowałaś. To, że ta dziewczynka jest do 14 a Twoje dziecko do 17 nie ma znaczenia, bo w obu przypadkach przekracza godz. 12 kiedy to pobyt jest bezpłatny.
Niestety, w naszym kraju jest dużo absurdów.



czyli, jej szanse były większe, bo miała pracę? fajnie... emotka przecież i tak do niej nie wraca pomimo, że dziecko w przedszkolu. emotka

Godziny zaś mają znaczenie i to bardzo duże. Po pierwsze bezpłatny pobyt jest od 8 do 13. Po drugie jeśli ktoś chce zmienić godziny pobytu swojego dziecka ( np. miał 8-17 a chce 8-15) to jest wielkie halo, bo kasy ma mniej przedszkole - sama to słyszałam z ust dyrektorki, która dodała sarkastycznie " to co?! może jeszcze tylko sama 'podstawa'?! jakbym wiedziała, że na tak krótko to miałam wiele innych osób do wyboru na to miejsce" emotka
0 0

dolly

#5916846 Napisano: 13.09.2014 11:23:54
lethe napisał(a):



czyli, jej szanse były większe, bo miała pracę? fajnie... emotka przecież i tak do niej nie wraca pomimo, że dziecko w przedszkolu. emotka

Godziny zaś mają znaczenie i to bardzo duże. Po pierwsze bezpłatny pobyt jest od 8 do 13. Po drugie jeśli ktoś chce zmienić godziny pobytu swojego dziecka ( np. miał 8-17 a chce 8-15) to jest wielkie halo, bo kasy ma mniej przedszkole - sama to słyszałam z ust dyrektorki, która dodała sarkastycznie " to co?! może jeszcze tylko sama 'podstawa'?! jakbym wiedziała, że na tak krótko to miałam wiele innych osób do wyboru na to miejsce" emotka



Przeciez nie poszla i nie powiedziala, oddaje dziecko do przedszkola, bym sama mogla zostac w domu, lezec i pachniec. Oficjalnie jest w pracy.
Co do godzin to faktycznie z tego co ja wiem jest wymog- tam gdzie jest malo miejsc- aby dzieci byly minmimum 8h, ale pewnie i tak robia co chca
0 0

Gość: lethe

#5916852 Napisano: 13.09.2014 11:33:14
dolly napisał(a):

lethe napisał(a):



czyli, jej szanse były większe, bo miała pracę? fajnie... emotka przecież i tak do niej nie wraca pomimo, że dziecko w przedszkolu. emotka

Godziny zaś mają znaczenie i to bardzo duże. Po pierwsze bezpłatny pobyt jest od 8 do 13. Po drugie jeśli ktoś chce zmienić godziny pobytu swojego dziecka ( np. miał 8-17 a chce 8-15) to jest wielkie halo, bo kasy ma mniej przedszkole - sama to słyszałam z ust dyrektorki, która dodała sarkastycznie " to co?! może jeszcze tylko sama 'podstawa'?! jakbym wiedziała, że na tak krótko to miałam wiele innych osób do wyboru na to miejsce" emotka



Przeciez nie poszla i nie powiedziala, oddaje dziecko do przedszkola, bym sama mogla zostac w domu, lezec i pachniec. Oficjalnie jest w pracy.
Co do godzin to faktycznie z tego co ja wiem jest wymog- tam gdzie jest malo miejsc- aby dzieci byly minmimum 8h, ale pewnie i tak robia co chca



Jasne.
Ale mnie chodzi o fakt, że ta kobieta (będąc w domu na wychowawczym czy też w pracy) ma dochód/pensję etc ( czego dyrektorka jest świadoma), a taka jak ja, która pracę chce znaleźć, by utrzymać rodzinę ( ale nie mogłam, bo moje dziecko nie zostało na początku przyjęte) nie ma takiej możliwości, bo musi być z dzieckiem w domu.
0 0

dolly

#5916855 Napisano: 13.09.2014 11:39:30
lethe napisał(a):



Jasne.
Ale mnie chodzi o fakt, że ta kobieta (będąc w domu na wychowawczym czy też w pracy) ma dochód/pensję etc ( czego dyrektorka jest świadoma), a taka jak ja, która pracę chce znaleźć, by utrzymać rodzinę ( ale nie mogłam, bo moje dziecko nie zostało na początku przyjęte) nie ma takiej możliwości, bo musi być z dzieckiem w domu.



Nic na to nie poradzisz, takie realia, niestety emotka
0 0

MaggieMousse

#5916870 Napisano: 13.09.2014 12:42:30
lethe napisał(a):

Mój synek w styczniu 2015 skończy 3 latka. Nie został przyjęty do przedszkola w pierwszej "rekrutacji". Miała być druga w sierpniu ale ani widu, ani słychu. Przypadkowo na początku września dowiedziałam się, że zwolniło się miejsce i wyprosiłam by synek został przyjęty. Ledwo się udało ale synek jest już przedszkolakiem.

Wczoraj dowiedziałam się, że do grupy synka chodzi dziewczynka młodsza od niego, której mama zadeklarowała jej pobyt jedynie 8-14 ( a nie jak ja 8-17), a w dodatku jest na wychowawczym więc ma swój dochód. Ja zaś, gdyby synek został przyjęty, miałam szukać pracy, co dyrektorka wiedziała.

Wmawiano mi, że syn nie był przyjęty, bo będzie za mały=za młody. Poza tym uważam, że byłam w większej potrzebie niż tamta rodzina, szczególnie, że ta matka wczoraj mi powiedziała, że ona do pracy nie wraca, bo jej się "nie spieszy".

Czyżby takie sytuacje były na porządku dziennym? emotka



Z rodziną i znajomymi królika nie wygrasz... emotka
Ja walki o miejsce w przedszkolu znam tylko z opowieści, u nas była trochę inna sytuacja, w ogóle nie myslelismy o przedszkolu z pewnych powodow, do tego ja nie pracuje na ten moment, wiec biorąc pod uwagę takie historie myslalam ze nie mamy szans, córka ma dostać opinię do wczesnego wspomagania i tylko z tej okazji ją zapisałam, już po czasie zresztą, no ale za opinią idą pieniądze dla przedszkola, więc może i to wzięli pod uwagę...
0 0

jorunn2010

#5916905 Napisano: 13.09.2014 14:58:59
często przy pierwszym naborze dyrektorzy niewiele mają do gadania, bo system elektronicznie nalicza punkty. Natomiast drugi nabór (jeśli taki jest, bo ktoś kto sie dostał-zrezygnował) to już często "widzimisię" dyrekcji
0 0

kalisto1986

#5916931 Napisano: 13.09.2014 16:31:23
lethe napisał(a):



Jasne.
Ale mnie chodzi o fakt, że ta kobieta (będąc w domu na wychowawczym czy też w pracy) ma dochód/pensję etc ( czego dyrektorka jest świadoma), a taka jak ja, która pracę chce znaleźć, by utrzymać rodzinę ( ale nie mogłam, bo moje dziecko nie zostało na początku przyjęte) nie ma takiej możliwości, bo musi być z dzieckiem w domu.


Jeżeli jest na wychowawczym to jaki ma dochód ? nie ma żadnego
emotka No chyba, że spełnia warunki do rodzinnego, to ma wtedy dodatek.

Ja tam rozumiem taką kobiete jeśli nie idzie czekając, aż dziecko się zaadoptuje w przedszkolu. Sama chciałabym jeśli będę miała taką możliwość przeczekać minimum 3 miesiące. Początkowo dziecko choruje, czasem źle reaguje na przedszkole itp, więc jeśli matka ma taką możliwość to zostaje w domu w razie czego. Nie mówię o sytuacji, gdy jest inaczej, ale z drugiej strony nie wiemy jaką ma sytuacje aktualnie.

Chociaż fakt, że ilość miejsc w przedszkolu jest bardzo mała i pierdzielenie o niżu demograficznym jest chore, skoro rodzą teraz kobiety z roczników gdy był wyż i w koło mnie dzieci jest na prawdę dużo
0 0

Gość: lethe

#5916945 Napisano: 13.09.2014 17:09:20
kalisto1986 napisał(a):

lethe napisał(a):



Jasne.
Ale mnie chodzi o fakt, że ta kobieta (będąc w domu na wychowawczym czy też w pracy) ma dochód/pensję etc ( czego dyrektorka jest świadoma), a taka jak ja, która pracę chce znaleźć, by utrzymać rodzinę ( ale nie mogłam, bo moje dziecko nie zostało na początku przyjęte) nie ma takiej możliwości, bo musi być z dzieckiem w domu.


Jeżeli jest na wychowawczym to jaki ma dochód ? nie ma żadnego
emotka No chyba, że spełnia warunki do rodzinnego, to ma wtedy dodatek.

Ja tam rozumiem taką kobiete jeśli nie idzie czekając, aż dziecko się zaadoptuje w przedszkolu. Sama chciałabym jeśli będę miała taką możliwość przeczekać minimum 3 miesiące. Początkowo dziecko choruje, czasem źle reaguje na przedszkole itp, więc jeśli matka ma taką możliwość to zostaje w domu w razie czego. Nie mówię o sytuacji, gdy jest inaczej, ale z drugiej strony nie wiemy jaką ma sytuacje aktualnie.

Chociaż fakt, że ilość miejsc w przedszkolu jest bardzo mała i pierdzielenie o niżu demograficznym jest chore, skoro rodzą teraz kobiety z roczników gdy był wyż i w koło mnie dzieci jest na prawdę dużo



Przepraszam, zostałam wprowadzona w błąd - chodziło mi o dodatek 400zł ( ogólnie o dochód jakikolwiek).

Ja też rozumiem tę kobietę, pewnie w takiej sytuacji też posłałabym dziecko do przedszkola.

Powtarzam, że chodzi mi o sam fakt rekrutacji przedszkolaków od względem tego czy rodzice pracują czy też nie. A najbardziej o to, że mi wmawiano, że synek jest za mały na przedszkole, a przyjęto jeszcze młodszą dziewczynkę i o fatalną reakcję dyrektorki na zmniejszenie ilości godzin w przedszkolu, gdy inne dzieci są jeszcze krócej niż ja chciałam wywalczyć.
0 0

kalisto1986

#5916949 Napisano: 13.09.2014 17:17:05
A no niestety warunki są czasem fatalne jeśli chodzi o przyjęcia z drugiej strony taka matka, która ma już prace musi coś zrobić z tym dzieckiem, a mało która kobieta zarabia tyle,żeby stać ją było na opiekunkę ( u nas to koszt około 800-1000 zł)
Popatrz może na prywatne przedszkola, często są z dotacją od miast lub uni u koszt ich wychodzi podobny do tych publicznych.
Co do wieku, u mojej siostry w przedszkolu przyjmują tak małe dzieci, ja mieszkam w dużym mieście i 2,5 latek ma szanse dostać się, ale tylko na papierku z reguły przyjmują od 3 rż, chyba, że są miejsca.
Sama myślałam o szybszym powrocie do pracy, ale widzę realia i ceny opiekunek niestety emotka
0 0

agusia147

#5916969 Napisano: 13.09.2014 18:54:01
Mój ma 2,5 roku i do przedszkola się nie dostał, sąsiadki trzylatek też się nie dostał, mimo że sąsiadka pracuje i jej mąż też. Mają o tyle dobrą sytuację, że mają blisko obie babcie i raz przychodzi jedna, a raz druga i zajmują się jej dzieckiem. My tych babć nie mamy niestety blisko. I Kamsio i Jagoda trafili do jednego żłobka dzięki uprzejmości pani dyrektor, która nam pomogła, bo dzieci miejsca dostały w dwóch różnych placówkach. Mimo, że często jestem w domu, nie wyobrażałam sobie prowadzenia maluchów w dwa miejsca. A od października dalej na uczelnię wracam. Mieliśmy punkty za to, że oboje pracujemy i za rodzeństwo, a i tak się bałam, że się nie dostaniemy bo w Warszawie są kolejki po kilkaset osób, a przyjmują kilkadziesiąt dzieci.
0 0

koper

#5921417 Napisano: 23.09.2014 18:55:59
Poradźcie co mam zrobić, bo brakuje mi już pomysłów...

Moja córeczka (4 lata) zaczęła w tym roku chodzić do przedszkola. Bardzo lubi swoje przedszkole, z ogromną chęcią tam chodzi. Rano wstaje pełna entuzjazmu, szykuje się bez marudzenia i z uśmiechem na ustach wychodzi z domu (a zazwyczaj ciężko ją dobudzić, jak mamy gdzieś jechać rano). Po przyjściu do przedszkola też jest ok, buziaczek na do widzenia, wita się z paniami i biegnie do dzieci z uśmiechem. A jak ją odbieram to zazwyczaj jest zapłakana i mówi, że płakała też w ciągu dnia. Mówi, że płacze, bo tęskni...
Rozmawiałam oczywiście z paniami i mówią, że rzeczywiście moja córeczka czasami popłakuje. Chętnie uczestniczy we wszystkich zajęciach, jest aktywna, pomaga w przygotowaniach, zgłasza się i angażuje we wszystko co możliwe i wtedy jest ok. Ale jak jest przerwa między zajęciami czy posiłkami, wtedy gdy dzieci po prostu mają się pobawić chwilę. To zajmie się czymś przez moment, a potem zaczyna płakać. Czyli generalnie jak jest zajęta to ok, ale jak zaczyna się nudzić, to przypomina sobie o braku rodziców i płacze. Któraś z pań ją wtedy przytula i zaraz przestaje płakać.
Rozmawiałam z nią o tym. Tłumaczyłam. Ona doskonale wie, że ją odbiorę z przedszkola, nie chodzi o to, że boi się, że tam zostanie. Lubi tam być, tylko tęskni... A mi serce pęka jak o tym pomyślę...

0 0

myszania

#5921422 Napisano: 23.09.2014 19:15:19
Koper ja mysle ze po prostu musicie to z coreczka przetrwac...
Czy do tej pory Mała była tylko z Tobą?
0 0