e-Konkursy.info - codzienne nowe konkursy

renatak0 napisał(a):

Jaka bieda w biedrze u mnie,chyba im sie nazwisko opatrzyło

ryba6969 napisał(a):

wyniki z persila juz były w piatek?

rencia163 napisał(a):

aurorcia napisał(a):

Co mogło teraz z zastrzeżonego dzwonić????

Biedronka coca cola w sprawie samochodów pewnie dzwoni. 

rosik93 napisał(a):

Wkurza mnie, że wp......... prawie całe ptasie mleczko  Jeszcze miałem ochotę popić Liptonem ale się powstrzymałem..

galenka napisał(a):

poprostuanette napisał(a):

kapa26 napisał(a):

a w przypadku jak gdy wygrało dziecko numer konta mogę podać swój? Bo dziecko jakoś się nie dorobiło    Na forum były osóbki których dzieci wygrały jak robiliście? 

w regulaminie ejst jasno napisane że uczestnik MUSI posiadac konto w banku. Skoro dziecko nie ma konta to grać nie powinno...

jak dziecko wygra to podaje sie konto opiekuna-jest nawet miesce w fromularzu dla niepelnoletnich

rodzic wypełnia  tylko 3 oświadczenia (zgodę na przetwarzanie danych, przeniesienie praw dohasła itp.) w dolnej części formularza zaznaczone gwiazdką,
a w górnej części podaje się  dane laureata zgodne ze zgłoszeniem i numer rachunku bankowego należącego do laureata - a nie jego przedstawiceela ustawowego.
Pytanie do osób pracujących w banku, czy przejdzie przelew na inne imię (dziecka) niż dane właściciela rachunku ?

skarb888 napisał(a):

aurorcia napisał(a):

A z ostatniego dnia ktoś dostał? Bo ja jeszcze nie

Wygrałam kilka z ostatniego dnia. Nic jeszcze nie dojechało.

mia napisał(a):

Moja wizyta w Biedronce.

Pierwsza myśl: "O kur...,znów ta sama kasjerka..". Druga: "Ludzi brak, trzeba szybko działać." W oczach kasjerki w momencie, gdy ciskam na taśmę sześć paczek Cheetosów pojawia się błysk rozpoznania i zniechęcenia. "Dzień dobry (szeroki wyszczerz). Pani już wie co i jak prawda? (drugi wyszczerz) To ja tylko skoczę po Liptony i już może pani kasować." Walczę z cholerną zgrzewką i kątem oka widzę, że przy kasie zaczyna się ustawiać ogonek. A kij tam, w sumie wszystko jedno, Lemon czy Green. Zgarniam w podołek 6 butelek, ciskam na ladę i z porozumiewawczym uśmiechem rozkładam kasjerce na taśmie parkami. No to lecimy. Wysypuję cały bilon na kasę, żeby kasjerka sobie mogła sama szybko brać i sobie wydawać, i tak dalej. Mąż odsuwa się na trzy metry ode mnie i z ogromnym zainteresowaniem ogląda jakieś sadzonki. Kolejka przygląda się z niejaką ciekawością. "X, chodźże tu pomóż mi pakować!" drę się do męża. Mąż zbliża z miną, jakby przeżuwał szczura i rzuca dowcipem w kierunku kasjerki:"No, a miałem się zamiar do niej nie przyznawać!". Niestety pani nie reaguje perlistym chichotem, mierzy nas zimnym spojrzeniem, i zamaszyście wyrywa z kasy ostatni, szósty paragon. "Dziękuję, do widzenia (wyszczerz)".
W domyśle... "Do jutra".

Kto się pod tym podpisze?