Reklama na e-Konkursy.info

WPROST - artykuł o konkursomaniakach

Gość: gocha26

#2651499 Napisano: 11.09.2009 04:17:21
tsiknias napisał(a):

Poszłam specjalnie po Dziennik, żeby przeczytać ten artykuł (niestety nie mam skaneru). Morał bardzo prosty: WIÊKSZOŚÆ Z NAS TO PŁOTKI. emotka


oj ja napewno emotka
0 0

tsiknias

#2651502 Napisano: 11.09.2009 04:19:17
Cytuję : aby wygrać kilka mercedesów od Ery , pewna Jaworznianka wydała na esemesy 200 tys. zł . Koniec cytatu!!!!!!
0 0

Gość: krzyszu

#2653454 Napisano: 12.09.2009 05:40:48
Pozwole sobie zamieścić ten artykuł tutaj emotka Esemesowe konkursy w Małopolsce wygrywa od lat pięćdziesiąt tych samych osób. Głównie z Krakowa. To zawodowcy, którzy ze zdobywania nagród uczynili sposób na życie, często całkiem dostatnie. Krajowa elita potrafi wycisnąć z gry 200 tys. zł rocznie, a ostatnio nawet więcej.
Organizatorzy konkursów - a jest ich w regionie wielu - znają na pamięć nazwiska, a nawet adresy etatowych zwycięzców. Niektórym nie podoba się dominacja elity graczy.
- Pytają o możliwość blokowania dostępu niektórych osób do konkursu, ale technicznych możliwości jest niewiele - mówi dyrektor Blanka Kulik z firmy Mobiltec, obsługującej m.in. konkursy esemesowe. - Lepiej działa np. zapis w regulaminie, że jedna osoba może wygrać jedną nagrodę tygodniowo. Dajemy wtedy szansę na wygraną innym. Choć pewnie też teoretycznie.
Jak wyjaśnia Agata, koordynatorka wielu krakowskich konkursów, niektórzy zawodowcy podstawiają wtedy swych znajomych, albo nawet przypadkowe osoby. - Przychodzi ostatnio po wygraną nastolatek i nawet nie wie, co wygrał! - opowiadają panie z biura obsługi popularnego konkursu.
Jedna z nich widziała chwilę potem, jak znany jej dobrze gracz (przez dziesięć lat wygrał - tylko tu - ponad setkę razy!) odbiera fant (bilety na koncert) od podstawionego nastolatka, odpalając mu 10 zł...
Ochroniarze krakowskich teatrów, kin, opery i innych instytucji kulturalnych znają na pamięć twarze koników sprzedających regularnie bilety wygrane w konkursach.
- Wydając nagrodę, np. nieosiągalne gdzie indziej, bo wyprzedane, wejściówki na hitowy spektakl czy koncert, sprawdzamy oczywiście tożsamość zwycięzcy. Wychodzi na to, że pierwszy raz w życiu poszczęściło się jakiemuś Kowalskiemu. Pod kasą teatru okazuje się jednak, że wejściówkami dysponuje ten sam co zawsze Jan Nowak... - opowiada Agata.
Niektórzy próbowali w takich sytuacjach wzywać policję, ale ta woli się nie mieszać. W końcu co w tym złego, że ktoś chce sprzedać wygrany w konkursie bilet?
Tyle hałasu o ciężką harówkę?
Nasz Jan Nowak dziwi się, o co w ogóle tyle hałasu.
- Przecież żeby cokolwiek wygrać, trzeba się ostro naharować. Każdy ma szansę. Jedni wolą etat w urzędzie lub fabryce od siódmej do piętnastej, ja wolę grać. Zajmuje mi to grubo ponad osiem godzin dziennie, a w krytycznych momentach, kiedy spiętrzy się większa liczba ważnych konkursów, jestem na nogach i przez całą dobę - opisuje. Jego mottem jest: Się pracuje, się nie ma, się gra, się ma.
Jan zwraca uwagę, że nie łamie zasad ani przepisów, trzyma się regulaminów (czasami je tylko legalnie obchodzi), nikogo nie okrada, płaci podatki - nawet składał oficjalne zapytania w urzędzie skarbowym! Żeby wszystko było w porządku.
Można powiedzieć, że inwestuje. Jedni kupują akcje, on - esemesy. Przeznacza na nie i po dwadzieścia tysięcy złotych miesięcznie. Inaczej nie cieszyłby się z tylu wygranych. Jego kapitałem jest także - a może przede wszystkim - wiedza: jak grać, żeby wygrać. No więc - jak? Oczywiście nie powie.
Inni zawodowcy, jak on, nie mogą zrozumieć, czemu ktokolwiek się ich czepia, albo chce i próbuje blokować im dostęp do kolejnych konków (jak pieszczotliwie nazywają konkursy).
- To tak, jakby Usain Bolt dostał zakaz wstępu na stadion tylko dlatego, że regularnie wygrywa w sprincie, bijąc rekordy świata - ironizuje czterdziestoletnia mieszkanka Czyżyn, która gra już ponad pół życia i z tego się utrzymuje. Nazywa siebie (z lekkim przymrużeniem oka) Isinbajewą konków.
- Zarówno organizatorzy konkursów, jak i ich uczestnicy przyzwyczaili się już chyba, że istnieje grupa zawodowców, którzy utrzymują się z wygrywania - ocenia realistycznie Blanka Kulik z Mobiltecu.
Konkursowi wyjadacze wystawiają regularnie swe wygrane w internetowym serwisie aukcyjnym Allegro. Niektórzy sprzedali już grubo ponad tysiąc przedmiotów: od proszków do prania i karmy dla psów, przez złotą biżuterię i sprzęt RTV, po laptopy, rowery, skutery, samochody. Najbardziej pracowici i wytrwali, a zarazem - dysponujący wspomnianą superwiedzą - sięgają z zaskakującą skutecznością po niemal wszystkie oferowane w esemesowych konkursach toshiby, vespy i mercedesy.
Hobbyści i zawodowcy
Do zawodowych graczy - w skali kraju jest to klan dosłownie kilkudziesięciu osób mieszkających w paru miejscowościach - próbował dotrzeć młody dziennikarz tygodnika Wprost. Ponad rok temu poprosił o kontakt ludzi przesiadujących na najsłynniejszym polskim portalu dla grających - www.e-konkursy.info. Wokół jego prośby wywiązała się zażarta dyskusja. Mówi ona sporo o środowisku konkursomaniaków.
- Stałych uczestników konkursów można podzielić na dwie grupy - opisuje Agata. - Zdecydowanie więcej jest tych, którzy grają dla przyjemności. Mniejszość to właśnie zawodowi gracze. Dla nich konkursy nie są hobby, tylko źródłem utrzymania.
Ci z pierwszej grupy wypowiadają się o swojej pasji chętnie. Głęboko przeżywają chwile radości, gdy przychodzi wiadomość o wygranej - i gdy dotrze do nich upragniona przesyłka.
Wygrywam rzeczy przydatne dla mnie i mojej rodziny oraz znajomych. Fajnie byłoby oczywiście wygrać laptopa, samochód, aparat fotograficzny czy egzotyczną wycieczkę, ale gdybym wygrywała tylko nagrody z »wyższej półki«, to mój konkursoholizm straciłby swoją magię. Może to głupio zabrzmi, ale czuję się emocjonalnie związana z nagrodami, które wygrywam i raczej nigdy nie sprzedałabym żadnej z nich na Allegro, chyba że sytuacja życiowa by mnie do tego zmusiła. Każda, nawet najmniejsza wygrana, sprawia mi dużą radochę. Konkursomaniak jest jak aktor oczekujący na telefon od reżysera z propozycją zagrania jakiejś roli. Nie znamy dnia ani godziny, kiedy zadzwoni telefon z informacją o wygranej, czy też info SMS-em lub na e-maila - napisała w ramach wspomnianej dyskusji na www.e-konkursy.info internautka z Długołęki o nicku cudaczek121.
Jej koleżanka z forum dla graczy, privatedo, tak pisze o wygranym samochodzie wartym 80 tys. zł: Ja nim jeżdżę i jest on dla mnie bardziej kosztem niż zyskiem, ale wiem, że nie kupiłabym sobie takiego nowego auta. I to jest dla mnie radość konkurowania - mam coś, czego bym nie miała.
Natik999 zwraca uwagę na pasję i wytrwałość: zaczynałam, gdy moi rówieśnicy uczyli się w szkole dopiero tabliczki mnożenia... Wtedy w ruch szły kartki pocztowe, o SMS-ach i internecie nie było mowy. Wszyscy dziwili się, że zawsze coś wygrywam... Ale innym dzieciom nie chciało się układać wierszyków, malować, wyklejać itd.
Wprost nic ci nie powiem
Druga grupa jest o wiele mniej rozmowna. Przekonał się o tym dziennikarz Wprost. Jego tekst o zawodowych wygrywaczach ukazał się dopiero rok po umieszczeniu prośby o kontakt.
Reporterowi udało się namówić do zwierzeń dwójkę etatowych zwycięzców. Jednym z nich był luc752. Nie widzę powodu, żeby kryć coś, co robię od dawna - tłumaczył potem kolegom i koleżankom; wśród konkursowych hobbystów i zawodowych graczy wiele, jeśli nie większość, to kobiety.
Przy okazji po raz kolejny potwierdziło się, że zawodowcy są raczej milczący i skryci. - Rozgłos jest w tym biznesie skrajnie niepotrzebny - podkreśla Jan Nowak z Krakowa.
Luc752 przez lata spędzone na www.e-konkursy.info zabrał głos na forum ledwie 61 razy, podczas gdy maniacy hobbyści robią to po stokroć na miesiąc. Internauci dziwili się, że właśnie taki cichy sięgnął - jak napisało Wprost - po dziewięć ze stu mercedesów wystawionych w esemesowym konkursie Ery, najbardziej emocjonującym w historii Polski.
Luc prostuje wprawdzie, że wygrał tylko jednego merca (3 maja, choć niektórzy podejrzewają, że również 5 kwietnia... - konkurs trwał 100 dni od marca do lipca), ale i tak wzbudził podziw. Bo ta wygrana była ponoć pewna. Warszawiak, podobnie jak inni zawodowcy, posługuje się bowiem systemem. Jakim?
Na końcowy sukces składają się trzy elementy: wczesna wiadomość o konkursie, rozpracowanie jego zasad i wreszcie - wytrwałość połączona z możliwościami finansowymi. W przypadku poważnych nagród trzeba zainwestować naprawdę duże pieniądze; aby wygrać kilka mercedesów od Ery, pewna jaworznianka wydała na esemesy 200 tys. zł.
Niektórzy dorzucają do tego nowoczesną technikę, ale zawodowcy, jak Nowak czy Isinbajewa z Czyżyn, mówią, że jest to tylko narzędzie, które może nabyć każdy. - Weźmy programy do wysyłania esemesów na czas: konkretną minutę, sekundę, ba - setną sekundy! Podobny służy zresztą do wygrywania aukcji na Allegro. Można powiedzieć, że jest ogólnodostępny w necie. Tak jak programy z botami, czyli wirtualnymi graczami, którzy nabijają punkty, kiedy ty śpisz - mówi Jan.
- Próbowałyśmy z koleżankami wysyłać esemesy na czas, ale NIGDY nie udało nam się wstrzelić w konkretną sekundę. Zwycięzcy strzelają bez pudła. Widać - bez specjalnego oprogramowania nie jest to możliwe - mówi Agata.
System i przyjaciele
Wieści o aktualnych konkach gracze czerpią ze specjalistycznych portali, jak e-konkursy.info; zawodowcy mają do tego siatkę informatorów, przeczesują strony internetowe zajmujące się biznesem i marketingiem; większość nagród zdobyć można w ramach kampanii reklamowych dużych koncernów, ale i mniejsze firmy mogą czymś zaskoczyć. - Warto mieć newslettery kilkudziesięciu ważniejszych portali i ustawione do nich kanały RSS, w których pojawiają się nagłówki aktualności - tłumaczy Jan. I gryzie się w język.
Teraz trzeba tę wiedzę przesiać - nie ma sensu brać udziału we wszystkich 852 konkursach, jakie (według e-konkursów) właśnie trwają. Zawodowcy od razu odrzucają loterie.
- Wprawdzie można w nich zwiększyć prawdopodobieństwo wygranej, zwielokrotniając liczbę kuponów wyciętych z gazety, czy wysyłanych esemesów, ale o wygranej decyduje jednak łut szczęścia. W konkursach Dziennika Polskiego mieszkania trafiały zawsze właśnie do rąk szczęśliwców - opisuje Agata.
Zawodowiec wybiera o wiele pewniejsze konkursy - te, w których liczy się czas wysłania esemesów, albo (i) ich liczba oraz poprawność udzielonych odpowiedzi; np. w walce o sto mercedesów zależała od tego ilość zgromadzonych punktów; by wygrać, trzeba było wysyłać średnio 2 esemesy na minutę przez 18 godzin dziennie...
Uczestnicy muszą zawczasu rozpracować zasady konkursu, rozgryźć pytania (najczęściej durne, ale nie zawsze). Pracuje się nad tym w grupie graczy, pozostających ze sobą w ścisłym kontakcie. Potem kilka osób na zmianę wysyła esemesy z odpowiedziami z tego samego telefonu. W przypadku zakończonego w lipcu konkursu Ery, najlepiej było to robić 24 godziny na dobę. W pojedynkę żadnego poważnego konkursu raczej się nie wygra. Potrafią to jedynie wyjątkowo wytrwali... szczęściarze.
Wspierają się również hobbyści. Przykład z dzisiaj: konkurs Cinema City. Hags, bardzo dziękuję za wygranie mi krokomierza. To przykład przyjaznego konkursomaniaka - chwali na e-konkursy.info utropek z Zabrza. Przyznaje, że siedzi w tym ponad dwa lata nieustannie, dziennie wypełnia po 10-15 konkursów, zdarzyło się jej wygrać laptopy. Oprócz tego wpada wiele książek, gadżetów, wejściówek, średnio 2-3 razy w miesiącu zabieram swojego partnera rozerwać się gratisowo:) - kończy zachęcając: Nawiązujcie nowe kontakty z konkursomaniakami, pomagajcie innym konkursomaniakom.
W przypadku zawodowców współpraca jest bliższa i bardziej konkretna. Grupa graczy stanowi jakby firmę, której celem jest zdobycie pożądanej nagrody. Często jako żywo przypomina to działalność gospodarczą, zwłaszcza gdy mieszkanie gracza zamienia się w hurtownię wszelkich towarów, a konto w serwisie Allegro - w witrynę internetowego sklepu...
To druga rzecz, której obawiają się zawodowcy: zainteresowanie urzędu skarbowego. Pierwszą jest spalenie nazwiska i adresu, czyli wykluczenie z wielu cudownych konkursów przez organizatora (-ów). Przytrafiło się to ponoć - słynnej w światku graczy - rodzinie z Tarnowskich Gór, a także tym nielicznym, którzy udzielili wywiadów dziennikarzom.
Wniosek: lepiej wygrywać po cichu.
Zbigniew Bartuś
0 0

Gość: jolcia12

#2653477 Napisano: 12.09.2009 05:58:12
ciekawe ciekawe emotka
0 0

Gość: opal1977

#2653488 Napisano: 12.09.2009 06:01:55
jolcia12 napisał(a):

ciekawe ciekawe emotka



no, interesujące emotka
0 0

Monika11

#2653492 Napisano: 12.09.2009 06:02:12
Sporo znanych ksywek z forum zostało wymienionych emotka .No to teraz dyskusja się zacznie oj zacznie emotka
0 0

Gość: metoda

#2653499 Napisano: 12.09.2009 06:05:37
a ja sie rajcuje koszykiem Dove emotka emotka takie ze mnie konkursomaniak jak z koziej du... trąba emotka
0 0

arta

#2653500 Napisano: 12.09.2009 06:05:41
wpisalam sobie arta w ctrl+f i wyszlo mi zażarta emotka :D
0 0

Monika11

#2653505 Napisano: 12.09.2009 06:07:41
metoda napisał(a):

a ja sie rajcuje koszykiem Dove emotka emotka takie ze mnie konkursomaniak jak z koziej du... trąba emotka


od koszyka zaczniesz to na pewno do mercedesa dojdziesz
0 0

rafi323raf

#2653507 Napisano: 12.09.2009 06:11:21
no no ciekawy artykuł emotka
0 0

moniab

#2653511 Napisano: 12.09.2009 06:15:18
gocha26 napisał(a):

tsiknias napisał(a):

Poszłam specjalnie po Dziennik, żeby przeczytać ten artykuł (niestety nie mam skaneru). Morał bardzo prosty: WIÊKSZOŚÆ Z NAS TO PŁOTKI. emotka


oj ja napewno emotka


płotki to są już spore rybki
bardzo podobało mi się określenie, które padło w poprzedniej dyskusji na tema konkursów; Nas forumowiczów (wygrywających liczne lecz małowartościowe nagrody) Ktoś nazwał PLANKTON (jest jego masę i żerują na nim więksi i silniejsi)
0 0

Gość: makaronowyklenX

#2653525 Napisano: 12.09.2009 06:25:33
ciekawe
0 0

Gość: iwciaj71

#2653571 Napisano: 12.09.2009 06:55:58
boże ,ale mają dobrze ja nawet pasty do zębów nie umiem sobie wygrać i muszę kupować tictaki
0 0

marek262

#2653573 Napisano: 12.09.2009 06:57:05
iwciaj71 napisał(a):

boże ,ale mają dobrze ja nawet pasty do zębów nie umiem sobie wygrać i muszę kupować tictaki


emotka emotka

to z tym plankotnem też było dobre emotka emotka

0 0

monia24

#2653578 Napisano: 12.09.2009 07:01:44
iwciaj71 napisał(a):

boże ,ale mają dobrze ja nawet pasty do zębów nie umiem sobie wygrać i muszę kupować tictaki



a ja tam nie zazdroszczę. Jakoś nie ciągnie mnie do wysyłania smsów 24 godziny na dobę, wolę ten czas spędzić z dziećmi, bo te lata nie wrócą nigdy emotka
0 0

Gość: iwciaj71

#2653585 Napisano: 12.09.2009 07:05:35
monia24 napisał(a):

iwciaj71 napisał(a):

boże ,ale mają dobrze ja nawet pasty do zębów nie umiem sobie wygrać i muszę kupować tictaki



a ja tam nie zazdroszczę. Jakoś nie ciągnie mnie do wysyłania smsów 24 godziny na dobę, wolę ten czas spędzić z dziećmi, bo te lata nie wrócą nigdy emotka


masz rację ja tam wolę kupować dalej tictaki
0 0

monia24

#2653591 Napisano: 12.09.2009 07:08:28
iwciaj71 napisał(a):

monia24 napisał(a):

iwciaj71 napisał(a):

boże ,ale mają dobrze ja nawet pasty do zębów nie umiem sobie wygrać i muszę kupować tictaki



a ja tam nie zazdroszczę. Jakoś nie ciągnie mnie do wysyłania smsów 24 godziny na dobę, wolę ten czas spędzić z dziećmi, bo te lata nie wrócą nigdy emotka


masz rację ja tam wolę kupować dalej tictaki



emotka emotka emotka
0 0

privatedo

#2653609 Napisano: 12.09.2009 07:33:39
...Jej koleżanka z forum dla graczy, privatedo... i tu przytoczona moja wypowiedz

wiec zacytuje tez to co jest na dole strony, a czego chyba osoba piszaca i wypowiadajaca sie nie wziela pod uwage...

Wszelkie prawa zastrzezone! Kopiowanie bez zgody autorów zabronione!

a wiec...
0 0

Gość: maryalX

#2653619 Napisano: 12.09.2009 07:45:06
no to zrobi się znowu tłoczniej na ekonkach...a co do art jak zwykle poszukiwanie sensacji nie majacej nic (no prawie) wspolnego z realiami.
0 0

rafi323raf

#2653645 Napisano: 12.09.2009 08:07:13
maryal napisał(a):

no to zrobi się znowu tłoczniej na ekonkach...a co do art jak zwykle poszukiwanie sensacji nie majacej nic (no prawie) wspolnego z realiami.


nie ma wcale takich ekspertów od konkursów? emotka
ja tam widzę realia.
0 0