Reklama na e-Konkursy.info

Wkurza mnie...

notta

#7198292 Napisano: 10.08.2024 12:27:17
notta napisał(a):

zielonaszpilka napisał(a):

notta napisał(a):

zielonaszpilka napisał(a):

notta napisał(a):

Ja dodam coś z zupełnie innej strony. Pod koniec czerwca kupiłam od niego paragony, na początku lipca info o wygranej głównej więc wysyłka do organizatora. Sprawdzam korespondencję i widzę, że temat załatwiony bez problemu. Wysyłka paragonu też nie było problemu. Pytanie co musiało się wydarzyć między użytkownikami że doszło do tej sytuacji..

Ale wysłał ten paragon do Ciebie czy prosto do organizatora? Jak to drugie to masz pewność, że ten paragon dotarł? Sytuacja dziwaczna, ale jedno jest pewne, estrelitta szuka do niego kontaktu od kilku dni, gość się loguje, dodaje wpisy, lajkuje komentarze z pytaniem o ten paragon a do estrellity się nie odzywa. Nie wiem jak bezczelnym trzeba być, żeby coś takiego robić. Bez względu na to ile razy wcześniej był uczciwy, to to co robi teraz jest słabe.

Wysyłka do organizatora, mam potwierdzenie nadania przesyłki.

Mam nadzieję, że w przesyłce jest oryginalny paragon ze sklepu emotka  i mam nadzieję, że z estrellitą też się uda sprawę załatwić z korzyścią dla niej.

ja też...

Wracam do tematu, bo mój voucher dotarł i wszystko przebiegło bez problemów emotka

elmas

#7198298 Napisano: 10.08.2024 12:37:47
nanajka81 napisał(a):

elmas napisał(a):

Wkurza mnie, że pierwszy raz w życiu (a gram od kilku lat) przepadnie mi nagroda - zawsze bardzo uważnie czytam regulaminy, a jednak nie zauważyłam, że w konkursie "Chrupnij wakacje" obowiązuje lista produktów. Wkurza mnie też to, że od razu nie odrzucono mojego zgłoszenia (w końcu trzeba było wgrać zdjęcie paragonu), bo wtedy przynajmniej ktoś inny mógłby dostać ten bon  emotka

a czemu przepadnie? Ta lista produktów to chyba z czapy bo np nie ma w ogóle na niej Peppies, które niby można było kupić. Ja bym się kłóciła że jest niepełna i w ogóle bzdurna bo nawet pisze "Jajkonik talarki"...

Dzięki, może spróbuję coś zdziałać - w sumie i tak nie mam nic do stracenia.
1 nanajka81 0

nanajka81

#7198300 Napisano: 10.08.2024 12:44:01
elmas napisał(a):

nanajka81 napisał(a):

elmas napisał(a):

Wkurza mnie, że pierwszy raz w życiu (a gram od kilku lat) przepadnie mi nagroda - zawsze bardzo uważnie czytam regulaminy, a jednak nie zauważyłam, że w konkursie "Chrupnij wakacje" obowiązuje lista produktów. Wkurza mnie też to, że od razu nie odrzucono mojego zgłoszenia (w końcu trzeba było wgrać zdjęcie paragonu), bo wtedy przynajmniej ktoś inny mógłby dostać ten bon  emotka

a czemu przepadnie? Ta lista produktów to chyba z czapy bo np nie ma w ogóle na niej Peppies, które niby można było kupić. Ja bym się kłóciła że jest niepełna i w ogóle bzdurna bo nawet pisze "Jajkonik talarki"...

Dzięki, może spróbuję coś zdziałać - w sumie i tak nie mam nic do stracenia.

Dokładnie, nie masz nic do stracenia. Nie wiem co kupione było ale wg mnie lista produktów jest niepełna i z błędami.
1 elmas 0

Orenda

#7198331 Napisano: 10.08.2024 14:39:14
nanajka81 napisał(a):

elmas napisał(a):

Wkurza mnie, że pierwszy raz w życiu (a gram od kilku lat) przepadnie mi nagroda - zawsze bardzo uważnie czytam regulaminy, a jednak nie zauważyłam, że w konkursie "Chrupnij wakacje" obowiązuje lista produktów. Wkurza mnie też to, że od razu nie odrzucono mojego zgłoszenia (w końcu trzeba było wgrać zdjęcie paragonu), bo wtedy przynajmniej ktoś inny mógłby dostać ten bon  emotka

a czemu przepadnie? Ta lista produktów to chyba z czapy bo np nie ma w ogóle na niej Peppies, które niby można było kupić. Ja bym się kłóciła że jest niepełna i w ogóle bzdurna bo nawet pisze "Jajkonik talarki"...

jajkonik mnie rozczulił emotka

zielonaszpilka

#7198355 Napisano: 10.08.2024 18:07:02
notta napisał(a):

notta napisał(a):

zielonaszpilka napisał(a):

notta napisał(a):

zielonaszpilka napisał(a):

notta napisał(a):

Ja dodam coś z zupełnie innej strony. Pod koniec czerwca kupiłam od niego paragony, na początku lipca info o wygranej głównej więc wysyłka do organizatora. Sprawdzam korespondencję i widzę, że temat załatwiony bez problemu. Wysyłka paragonu też nie było problemu. Pytanie co musiało się wydarzyć między użytkownikami że doszło do tej sytuacji..

Ale wysłał ten paragon do Ciebie czy prosto do organizatora? Jak to drugie to masz pewność, że ten paragon dotarł? Sytuacja dziwaczna, ale jedno jest pewne, estrelitta szuka do niego kontaktu od kilku dni, gość się loguje, dodaje wpisy, lajkuje komentarze z pytaniem o ten paragon a do estrellity się nie odzywa. Nie wiem jak bezczelnym trzeba być, żeby coś takiego robić. Bez względu na to ile razy wcześniej był uczciwy, to to co robi teraz jest słabe.

Wysyłka do organizatora, mam potwierdzenie nadania przesyłki.

Mam nadzieję, że w przesyłce jest oryginalny paragon ze sklepu emotka  i mam nadzieję, że z estrellitą też się uda sprawę załatwić z korzyścią dla niej.

ja też...

Wracam do tematu, bo mój voucher dotarł i wszystko przebiegło bez problemów emotka

Tak, już w trakcie całej akcji dało się wyczuć, że parad0x wywiązuje się z transakcji tylko akurat w tamtej sytuacji postanowił walnąć focha i wyzłośliwić się na estrellicie. Jak ktoś lubi dodatkową adrenalinkę po wynikach konkursu to polecam tego użytkownika 😂 w przeciwnym razie zaleca się omijanie szerokim łukiem.
2 onmyown, notta 0

cb656

#7198452 Napisano: 11.08.2024 14:17:34
moskala22 napisał(a):

Wkurza mnie, a raczej sprawia, że jestem bezsilna, nowotwór u teścia. Zrobił się z niego wrak człowieka. Powiedzcie mi, dlaczego dopóki nowotwór nie zostaje zdiagnozowany, to człowiek trzyma się kupy, a jak ma diagnozę, to się sypie w momencie. To samo było z moim tatą. Owszem bolał go brzuch, chodził po lekarzach i w sumie nic nie wychodziło, a on nadal był wesołym, pełnym energii postawnym facetem. Trafił do szpitala, rozcięli go i zszyli, diagnoza-nowotwór trzustki i w ciągu dwóch tygodni ze 51letniego faceta zrobił się wychudzony staruszek

To siedzi w psychice. Rak nie zawsze musi być bolesny, dokuczliwy, zżera podstępnie, po cichu. Dopiero świadomość tego, że jakieś tam dokuczliwości organizmu to nie coś, co "ee, kilka dni poboli i przestanie, zawsze tak było, przeczekam", tylko magiczny RAK wywołuje w psychice zator, zafiksowanie na temacie i uruchamia procedurę autodestrukcji. Przykre. emotka Ktoś kiedyś powiedział, że WSZYSTKO ZACZYNA SIĘ W GŁOWIE i tu chyba trzeba szukać wyjaśnienia.

pawelski

#7198480 Napisano: 11.08.2024 17:28:48
moskala22 napisał(a):

Wkurza mnie, a raczej sprawia, że jestem bezsilna, nowotwór u teścia. Zrobił się z niego wrak człowieka. Powiedzcie mi, dlaczego dopóki nowotwór nie zostaje zdiagnozowany, to człowiek trzyma się kupy, a jak ma diagnozę, to się sypie w momencie. To samo było z moim tatą. Owszem bolał go brzuch, chodził po lekarzach i w sumie nic nie wychodziło, a on nadal był wesołym, pełnym energii postawnym facetem. Trafił do szpitala, rozcięli go i zszyli, diagnoza-nowotwór trzustki i w ciągu dwóch tygodni ze 51letniego faceta zrobił się wychudzony staruszek

Niestety to jest załamanie psychiczne. Świadomość że nie wiele da się zrobić. Brak energii żeby cokolwiek robić , apetytu. Moja mama nie chce chodzić na żadne mammografie i inne badania bo mówi że jeszcze coś wykryją i się załamie.
1 kumulacja 0

zielonaszpilka

#7198483 Napisano: 11.08.2024 17:41:06
cb656 napisał(a):

moskala22 napisał(a):

Wkurza mnie, a raczej sprawia, że jestem bezsilna, nowotwór u teścia. Zrobił się z niego wrak człowieka. Powiedzcie mi, dlaczego dopóki nowotwór nie zostaje zdiagnozowany, to człowiek trzyma się kupy, a jak ma diagnozę, to się sypie w momencie. To samo było z moim tatą. Owszem bolał go brzuch, chodził po lekarzach i w sumie nic nie wychodziło, a on nadal był wesołym, pełnym energii postawnym facetem. Trafił do szpitala, rozcięli go i zszyli, diagnoza-nowotwór trzustki i w ciągu dwóch tygodni ze 51letniego faceta zrobił się wychudzony staruszek

To siedzi w psychice. Rak nie zawsze musi być bolesny, dokuczliwy, zżera podstępnie, po cichu. Dopiero świadomość tego, że jakieś tam dokuczliwości organizmu to nie coś, co "ee, kilka dni poboli i przestanie, zawsze tak było, przeczekam", tylko magiczny RAK wywołuje w psychice zator, zafiksowanie na temacie i uruchamia procedurę autodestrukcji. Przykre. emotka Ktoś kiedyś powiedział, że WSZYSTKO ZACZYNA SIĘ W GŁOWIE i tu chyba trzeba szukać wyjaśnienia.

Myślę, że dużo w tym racji, bo u nas zadziałało, tylko akurat odwrotnie. Teść od dłuższego czasu źle się czuł. Rok chodził po lekarzach, bo wiedział, że coś się dzieje, że jest nie tak. Kilka gastroskopii, kolonoskopia, USG brzucha, badania z krwi i nic, wszystko książkowo. Lekarze sugerowali nerwicę i chociaż czasem jest to trafna diagnoza to nie u teścia. Po roku zrobili w końcu tomograf i znaleźli guza trzustki, tydzień później był po operacji. Obecnie mijają trzy lata od diagnozy i teść czuje się świetnie emotka  wiadomi, że diagnoza przyniosła mu (i nam) mnóstwo stresu, ale też ulgę, że nie oszalał, że jego objawy były rzeczywiste, że wie co to jest i z czym walczy. Raka potraktował po prostu jak chorobę, którą trzeba wyleczyć i super mu to na całe szczęście idzie emotka  Jestem przekonana, że gdyby miał inne nastawienie, gdyby ta diagnoza go załamała to leczenie na pewno byłoby trudniejsze i nie wiem czy tak efektywne.

androm

#7198485 Napisano: 11.08.2024 17:47:04
moskala22 napisał(a):

Wkurza mnie, a raczej sprawia, że jestem bezsilna, nowotwór u teścia. Zrobił się z niego wrak człowieka. Powiedzcie mi, dlaczego dopóki nowotwór nie zostaje zdiagnozowany, to człowiek trzyma się kupy, a jak ma diagnozę, to się sypie w momencie. To samo było z moim tatą. Owszem bolał go brzuch, chodził po lekarzach i w sumie nic nie wychodziło, a on nadal był wesołym, pełnym energii postawnym facetem. Trafił do szpitala, rozcięli go i zszyli, diagnoza-nowotwór trzustki i w ciągu dwóch tygodni ze 51letniego faceta zrobił się wychudzony staruszek

A gdzie ma ten nowotwór?
0 0

moskala22

#7198492 Napisano: 11.08.2024 18:37:29
androm napisał(a):

moskala22 napisał(a):

Wkurza mnie, a raczej sprawia, że jestem bezsilna, nowotwór u teścia. Zrobił się z niego wrak człowieka. Powiedzcie mi, dlaczego dopóki nowotwór nie zostaje zdiagnozowany, to człowiek trzyma się kupy, a jak ma diagnozę, to się sypie w momencie. To samo było z moim tatą. Owszem bolał go brzuch, chodził po lekarzach i w sumie nic nie wychodziło, a on nadal był wesołym, pełnym energii postawnym facetem. Trafił do szpitala, rozcięli go i zszyli, diagnoza-nowotwór trzustki i w ciągu dwóch tygodni ze 51letniego faceta zrobił się wychudzony staruszek

A gdzie ma ten nowotwór?

Rak płuc z przerzutami m.in. do węzłów chłonnych. Na razie przyjął 2 chemie, na 3 nie wyrazili zgody bo miał złe wyniki krwi
0 0

Orenda

#7198494 Napisano: 11.08.2024 18:55:03
zielonaszpilka napisał(a):

cb656 napisał(a):

moskala22 napisał(a):

Wkurza mnie, a raczej sprawia, że jestem bezsilna, nowotwór u teścia. Zrobił się z niego wrak człowieka. Powiedzcie mi, dlaczego dopóki nowotwór nie zostaje zdiagnozowany, to człowiek trzyma się kupy, a jak ma diagnozę, to się sypie w momencie. To samo było z moim tatą. Owszem bolał go brzuch, chodził po lekarzach i w sumie nic nie wychodziło, a on nadal był wesołym, pełnym energii postawnym facetem. Trafił do szpitala, rozcięli go i zszyli, diagnoza-nowotwór trzustki i w ciągu dwóch tygodni ze 51letniego faceta zrobił się wychudzony staruszek

To siedzi w psychice. Rak nie zawsze musi być bolesny, dokuczliwy, zżera podstępnie, po cichu. Dopiero świadomość tego, że jakieś tam dokuczliwości organizmu to nie coś, co "ee, kilka dni poboli i przestanie, zawsze tak było, przeczekam", tylko magiczny RAK wywołuje w psychice zator, zafiksowanie na temacie i uruchamia procedurę autodestrukcji. Przykre. emotka Ktoś kiedyś powiedział, że WSZYSTKO ZACZYNA SIĘ W GŁOWIE i tu chyba trzeba szukać wyjaśnienia.

Myślę, że dużo w tym racji, bo u nas zadziałało, tylko akurat odwrotnie. Teść od dłuższego czasu źle się czuł. Rok chodził po lekarzach, bo wiedział, że coś się dzieje, że jest nie tak. Kilka gastroskopii, kolonoskopia, USG brzucha, badania z krwi i nic, wszystko książkowo. Lekarze sugerowali nerwicę i chociaż czasem jest to trafna diagnoza to nie u teścia. Po roku zrobili w końcu tomograf i znaleźli guza trzustki, tydzień później był po operacji. Obecnie mijają trzy lata od diagnozy i teść czuje się świetnie emotka  wiadomi, że diagnoza przyniosła mu (i nam) mnóstwo stresu, ale też ulgę, że nie oszalał, że jego objawy były rzeczywiste, że wie co to jest i z czym walczy. Raka potraktował po prostu jak chorobę, którą trzeba wyleczyć i super mu to na całe szczęście idzie emotka  Jestem przekonana, że gdyby miał inne nastawienie, gdyby ta diagnoza go załamała to leczenie na pewno byłoby trudniejsze i nie wiem czy tak efektywne.

super, bo rak trzustki to jest mega przeciwnik. Teść musiał super znać swoje ciało, bo z tym rakiem jest najczęściej tak, że brak objawów (albo nieodczuwalne), a jak już coś to już z przerzutami i wtedy jest naprawdę trudno...

zielonaszpilka

#7198502 Napisano: 11.08.2024 19:36:12
Orenda napisał(a):

zielonaszpilka napisał(a):


Myślę, że dużo w tym racji, bo u nas zadziałało, tylko akurat odwrotnie. Teść od dłuższego czasu źle się czuł. Rok chodził po lekarzach, bo wiedział, że coś się dzieje, że jest nie tak. Kilka gastroskopii, kolonoskopia, USG brzucha, badania z krwi i nic, wszystko książkowo. Lekarze sugerowali nerwicę i chociaż czasem jest to trafna diagnoza to nie u teścia. Po roku zrobili w końcu tomograf i znaleźli guza trzustki, tydzień później był po operacji. Obecnie mijają trzy lata od diagnozy i teść czuje się świetnie emotka  wiadomi, że diagnoza przyniosła mu (i nam) mnóstwo stresu, ale też ulgę, że nie oszalał, że jego objawy były rzeczywiste, że wie co to jest i z czym walczy. Raka potraktował po prostu jak chorobę, którą trzeba wyleczyć i super mu to na całe szczęście idzie emotka  Jestem przekonana, że gdyby miał inne nastawienie, gdyby ta diagnoza go załamała to leczenie na pewno byłoby trudniejsze i nie wiem czy tak efektywne.

super, bo rak trzustki to jest mega przeciwnik. Teść musiał super znać swoje ciało, bo z tym rakiem jest najczęściej tak, że brak objawów (albo nieodczuwalne), a jak już coś to już z przerzutami i wtedy jest naprawdę trudno...

Początkowo diagnoza wszystkich nas przeraziła, chyba każdy słyszał o rokowaniach przy raku trzustki, więc nikt nie miał odwagi w ogóle o tym rozmawiać. Po cichu zastanawialiśmy się czy teść dożyje roczku wnuczki, która dopiero co mu się urodziła, a teraz
mloda ma trzy lata i uwielbia dziadka emotka  Teść miał bóle brzucha, nudności, brak apetytu, zmienił mu się smak i miał takie dziwne przelewania w żołądku. Dostawał leki na refluks i na uspokojenie (co oczywiście irytowało go jeszcze bardziej, bo on czuł, że to nie nerwy), potem zaczął tracić na wadze, co początkowo też było zwalane na nerwy, stres i wywołany tym brak apetytu. Wiem, że w całym tym nieszczęściu mieliśmy mnóstwo szczęścia i trafiliśmy na dobrych lekarzy, ale wiem że nastawienie teścia też dużo zrobiło.

Enjoy_today

#7198550 Napisano: 12.08.2024 08:39:48
Tak apropo raka powiem Wam też moją historię. Mojej mamie zdiagnozowano raka, który ma bardzo dobre rokowania rzędu 95% u osób które podejmują leczenie. To był jakiś rodzaj raka skóry. Leczenie poprzez wycięcie zmiany. Ale moja mama uznała, że będzie leczyć się ziołami i że w żadnym wypadku nie chce nawet na wizytę jechać do szpitala onkologicznego. Ostatecznie uznała, że woli umrzeć niż się leczyć. Z dnia na dzień przestała jeść, schudła do 46 kg, przestała wychodzić z domu, oczekiwała, że będzie się ktoś nią zajmował. I to nie były objawy raka. Dodam, że moja mama ma 60 lat. I nic nie pomagało ani wsparcie bliskich, ani psychiatra.
(Finalnie zmiana została wycięta prywatnie. Po długiej, długiej walce jest lepiej. Ale to co przeszliśmy to koszmar.)
I ja wiem, że każdy ma prawo do swoich poglądów, przekonań i wyborów, a bliscy powinni je uszanować. Ale mam taką myśl, że gdy czasem ta walka z psychiką to druga walka obok walki z rakiem. 
Przytulam wszystkich walczących bezpośrednio i pośrednio. Niech moc będzie z Wami ❤️

zielonaszpilka

#7198561 Napisano: 12.08.2024 09:14:07
Enjoy_today napisał(a):

Tak apropo raka powiem Wam też moją historię. Mojej mamie zdiagnozowano raka, który ma bardzo dobre rokowania rzędu 95% u osób które podejmują leczenie. To był jakiś rodzaj raka skóry. Leczenie poprzez wycięcie zmiany. Ale moja mama uznała, że będzie leczyć się ziołami i że w żadnym wypadku nie chce nawet na wizytę jechać do szpitala onkologicznego. Ostatecznie uznała, że woli umrzeć niż się leczyć. Z dnia na dzień przestała jeść, schudła do 46 kg, przestała wychodzić z domu, oczekiwała, że będzie się ktoś nią zajmował. I to nie były objawy raka. Dodam, że moja mama ma 60 lat. I nic nie pomagało ani wsparcie bliskich, ani psychiatra.
(Finalnie zmiana została wycięta prywatnie. Po długiej, długiej walce jest lepiej. Ale to co przeszliśmy to koszmar.)
I ja wiem, że każdy ma prawo do swoich poglądów, przekonań i wyborów, a bliscy powinni je uszanować. Ale mam taką myśl, że gdy czasem ta walka z psychiką to druga walka obok walki z rakiem. 
Przytulam wszystkich walczących bezpośrednio i pośrednio. Niech moc będzie z Wami ❤️

Przytulam mocno. To bardzo trudna sytuacja, dobrze że powoli się prostuje. Żeby nie było, że mój teściu to od razu po diagnozie wszedł w tryb zadaniowy i heja do przodu. No nie. Pierwsze tygodnie to też było dużo nerwów, łez, teściu się już z nami żegnał, rozdawał pamiątki wnukom i generalnie nastrój był mocno przygnębiający. Ale po kilku tygodniach, po rozmowach z fajnymi lekarzami, na których trafił, po poukładaniu sobie tego w głowie odżył i zaczął mieć zupełnie inne podejście do choroby i do życia. To zawsze proces, każdy ma swoją drogę.

moskala22

#7198566 Napisano: 12.08.2024 09:57:53
zielonaszpilka napisał(a):

Enjoy_today napisał(a):

Tak apropo raka powiem Wam też moją historię. Mojej mamie zdiagnozowano raka, który ma bardzo dobre rokowania rzędu 95% u osób które podejmują leczenie. To był jakiś rodzaj raka skóry. Leczenie poprzez wycięcie zmiany. Ale moja mama uznała, że będzie leczyć się ziołami i że w żadnym wypadku nie chce nawet na wizytę jechać do szpitala onkologicznego. Ostatecznie uznała, że woli umrzeć niż się leczyć. Z dnia na dzień przestała jeść, schudła do 46 kg, przestała wychodzić z domu, oczekiwała, że będzie się ktoś nią zajmował. I to nie były objawy raka. Dodam, że moja mama ma 60 lat. I nic nie pomagało ani wsparcie bliskich, ani psychiatra.
(Finalnie zmiana została wycięta prywatnie. Po długiej, długiej walce jest lepiej. Ale to co przeszliśmy to koszmar.)
I ja wiem, że każdy ma prawo do swoich poglądów, przekonań i wyborów, a bliscy powinni je uszanować. Ale mam taką myśl, że gdy czasem ta walka z psychiką to druga walka obok walki z rakiem. 
Przytulam wszystkich walczących bezpośrednio i pośrednio. Niech moc będzie z Wami ❤️

Przytulam mocno. To bardzo trudna sytuacja, dobrze że powoli się prostuje. Żeby nie było, że mój teściu to od razu po diagnozie wszedł w tryb zadaniowy i heja do przodu. No nie. Pierwsze tygodnie to też było dużo nerwów, łez, teściu się już z nami żegnał, rozdawał pamiątki wnukom i generalnie nastrój był mocno przygnębiający. Ale po kilku tygodniach, po rozmowach z fajnymi lekarzami, na których trafił, po poukładaniu sobie tego w głowie odżył i zaczął mieć zupełnie inne podejście do choroby i do życia. To zawsze proces, każdy ma swoją drogę.

U nas niestety rokowania są złe i to chyba jest tak najbardziej dobijające
0 0

zielonaszpilka

#7198570 Napisano: 12.08.2024 10:19:07
moskala22 napisał(a):

zielonaszpilka napisał(a):

Enjoy_today napisał(a):

Tak apropo raka powiem Wam też moją historię. Mojej mamie zdiagnozowano raka, który ma bardzo dobre rokowania rzędu 95% u osób które podejmują leczenie. To był jakiś rodzaj raka skóry. Leczenie poprzez wycięcie zmiany. Ale moja mama uznała, że będzie leczyć się ziołami i że w żadnym wypadku nie chce nawet na wizytę jechać do szpitala onkologicznego. Ostatecznie uznała, że woli umrzeć niż się leczyć. Z dnia na dzień przestała jeść, schudła do 46 kg, przestała wychodzić z domu, oczekiwała, że będzie się ktoś nią zajmował. I to nie były objawy raka. Dodam, że moja mama ma 60 lat. I nic nie pomagało ani wsparcie bliskich, ani psychiatra.
(Finalnie zmiana została wycięta prywatnie. Po długiej, długiej walce jest lepiej. Ale to co przeszliśmy to koszmar.)
I ja wiem, że każdy ma prawo do swoich poglądów, przekonań i wyborów, a bliscy powinni je uszanować. Ale mam taką myśl, że gdy czasem ta walka z psychiką to druga walka obok walki z rakiem. 
Przytulam wszystkich walczących bezpośrednio i pośrednio. Niech moc będzie z Wami ❤️

Przytulam mocno. To bardzo trudna sytuacja, dobrze że powoli się prostuje. Żeby nie było, że mój teściu to od razu po diagnozie wszedł w tryb zadaniowy i heja do przodu. No nie. Pierwsze tygodnie to też było dużo nerwów, łez, teściu się już z nami żegnał, rozdawał pamiątki wnukom i generalnie nastrój był mocno przygnębiający. Ale po kilku tygodniach, po rozmowach z fajnymi lekarzami, na których trafił, po poukładaniu sobie tego w głowie odżył i zaczął mieć zupełnie inne podejście do choroby i do życia. To zawsze proces, każdy ma swoją drogę.

U nas niestety rokowania są złe i to chyba jest tak najbardziej dobijające

emotka  Dużo siły dla Was.
1 moskala22 0

Enjoy_today

#7198572 Napisano: 12.08.2024 10:30:01
moskala22 napisał(a):

zielonaszpilka napisał(a):

Enjoy_today napisał(a):

U nas niestety rokowania są złe i to chyba jest tak najbardziej dobijające

Domyślam się, że sytuacja jest trudna, może nawet najtrudniejsza. Nie wiem czy teść ma pomoc psychologiczną, ale może warto się po taką zwrócić. Życzę Wam dużo siły i wytrwałości.

atyde25

#7198666 Napisano: 12.08.2024 15:11:46
Spam od numeru 788 XXX XXX po dwóch nieodebranych sms proszę o pilny kontakt w sprawie garażu blaszanego.
Akurat to jest starter w moim jednym z zabytków w których tyle lat temu nie było przewidziane zablokuj numer.
Strach teraz telefon odebrać przez te spamy i scamy:(
0 0

atyde25

#7198669 Napisano: 12.08.2024 15:15:02
Powoli się nie dziwię jednej patoyou.... ,że zalicza odbieranie telefonów dzień i noc jako jeden z czynników jej zawodu (coś na kształt pracy).I mi za to nie płacą ,nie dzwońcie do mnie hahahhah. Jak mi tęskno za starymi czasami gdy nie było tego wszystkiego co teraz jest:( Nie chcę już komórek, netu, inwigilacji na każdym kroku.
0 0

cb656

#7198681 Napisano: 12.08.2024 15:57:57
atyde25 napisał(a):

Powoli się nie dziwię jednej patoyou***, że zalicza odbieranie telefonów dzień i noc jako jeden z czynników jej zawodu (coś na kształt pracy).

I mi za to nie płacą, nie dzwońcie do mnie hahahhaha. emotka

Jak mi tęskno za starymi czasami gdy nie było tego wszystkiego co teraz jest emotka
Nie chcę już komórek, netu, inwigilacji na każdym kroku.

Wyrachowany matematyk,
ze studentkami mając styk
chętnie zaliczał
ładne oblicza
w ramach studenckich praktyk.

emotka Autor - piszący te słowa...

Tymczasem INNI Autorzy, ech... emotka

Jak DZIŚ powiedziałby napisałby klasyk z czasów, których już nie ma:
Niejedna patoyou*** dla niejednego pana pierw była obca, potem obcałowywana. emotka
albo:
Czy hrabina czy kucharka, byle była w kroku szparka*.

A jak to powiedział Gruzin u Pana Boga za piecem: "wkurza mnie, że dajosz, a dienieg nie bieriosz!" emotka

Straszliwie mnie wkurza, że dziś nie ma kabaretu na miarę DUDKA czy choćby POTEM.
Chociaż tak naprawdę to chyba DUDEK był przedtem... emotka
Aaaa, nie, to wszystko się zgadza! Przedtem DUDEK, potem POTEM! emotka emotka

---
* przymiotnik emotka