e-Konkursy.info - codzienne nowe konkursy

bruce napisał(a):

bruce napisał(a):

stamp2 napisał(a):

Uwaga konkurs organizowany przeze mnie ale regulaminu brak kto rozpozna wszystkich otrzyma cenną nagrode -kod cheetos

cb656 napisał(a):

nanajka81 napisał(a):

Rozśmieszyła mnie książeczka z Kinder: jej wartość podobno 3,69. Żeby ją wygrać trzeba kupić kinder - powiedzmy najtaniej kinder kanapka 1,35. Potem odesłać listem poleconym (5,20 - z czego ja wysłałam listem zwykłym za 2,60) a oni przysyłają książkę pocztą polską listem poleconym (5,20) w bąbelkowej kopercie (cena koło 2,40). Czyli mój koszt to 3,95 lub 6,55 a koszt sponsora to jakieś 11,50 zł. Gdzie sens, gdzie logika takiej nagrody??? Jedna może i jeszcze luz ale w każdym etapie po nanaścietysięcy tej samej książeczki...

Nie szukaj "sensu". To zabawa promocyjna i tak to należy traktować. Akcja sprawiła, że na chwilę zrobiło się głośno wokół produktu. Szum podniósł sprzedaż. To wszystko dookoła to koszty marketingu, wliczone w koszt reklamy produktu.
...jak we wszystkich innych promocyjnych zresztą. Tyle, że tam nastawiają się na dziesięć osób, które wygrają, a tu na tysiące osób, które też... dostaną materiały reklamowe. Tak samo użyteczne, jak gazetki reklamowe wrzucane do skrzynek

cb656 napisał(a):

superloser napisał(a):

cb656 napisał(a):

nanajka81 napisał(a):

Hmm czy ja wiem czy szum podniósł sprzedaż? Ja po pierwszym etapie zaprzestałam kupować kinder...

no przepraszam, ale w pierwszym etapie jednak kupiłaś, skuszona promocją, czyli to działa

Nie działa... bo kupując 5 sztuk Kinder, by wygrać makulaturę, nie ma już szansy zakupu kolejnych Kinder w tym roku.

Więcej wiary. Spójrz szerzej na zagadnienie.
A zresztą... co ja tam będę opornych przekonywać. Ty masz wiarę w to, że masz rację, ja pozostanę przy swojej wiedzy.

cb656 napisał(a):

nanajka81 napisał(a):

no owszem kupiłam bo łudziłam się że wygram coś lepszego niż marna książeczka. Ale po wygranej książeczce kinder raczej omijam. Wolę kupić coś innego i szczerze to ta promocja w dużej mierze przyczyniła się do tego.

Znasz zasadę pierwszej fali? Czyli uderzenie początkowe, kiedy zaczyna się promocja?
Tłumy chętnych walą drzwiami i oknami w nadziei, że trafi akurat na nich. Kupili produkt. Wielu z nich wbrew swoim upodobaniom nawet, bo generalnie to tego nie jadają, ale skusiła ich promocja i nadzieja wygranej I stopnia. O innych stopniach zapomnieli. Zaślepienie typowe dla hazardzistów. W tle oczywiście stała rzesza kupujących i tak, bez względu na jakąkolwiek promocje. Być może nawet nie wiedząca o jakiejś gupiej promocji ("a co to wogule jezd, ściema i tyle, tam jak wygrywajom, to najwyrzej znajomi krulika, walić to"). Na wykresie sprzedaży rysuje się wyraźny pik przewyższający średnią dotychczasową. Nie mówimy tu o fluktuacjach wykresu wynikających z przyczyn niezwiązanych z promocjami. Ten PIK ponad średnią na wykresie rozciąga się w czasie, bo każdy grający ma swoje jakieś systemy, jedni wola na początku, inni za pięć dwunasta, jest spora rzesza wtórnych konkursowiczów, czyli mugoli, którym ktoś pokazał akcję... Generalnie uśredniając, sprzedaż WZRASTA.
Dochodzimy do etapu podsumowań, pojawiają się wyniki, pierwsze zawody, pierwsze dramaty (łe jery, dali mi jakomś badziewną ksionżkem, a ja tak chciałam gówną nagrodę, za te moje męki, niesprawiedliwość losu od dziś olewam produkt, nie kupiem go jusz BO TAK!!!!!"). Wykres notuje osłabienie PIKa, który choć nadal utrzymuje się powyżej średniej, to jednak ma tendencję opadającą do końca okresu promocji.
Co pozostaje? NIEŚMIERTELNA ŚREDNIA DOTYCHCZASOWA. Z bardzo prozaicznego powodu - bo konkursomaniacy to nie jest target sprzedaży. Konkurs/promocja to jest tylko lep na nich, by chwilowo zwiększyć sprzedaż. Wierni kibice pozostają bez względu na chwilowe zawirowania.
Co do uczucia rozczarowania wygranymi i decyzji: "nigdy w życiu, to był pierwszy i ostatni raz, jak kupiłam ich produkt" nie zapominaj o innej generalnej zasadzie, mianowicie: człowiek mądry da się nabrać/oszukać tylko RAZ, bo wyciąga wnioski. Rodzi się więc pytanie, czy konkursomaniacy to mądrzy ludzie. Hm... patrzę na wpisy na forum i zachodzę w głowę...
Jak chcesz więcej wiedzieć na ten temat, pogadaj z kimś z branży. Lokalnie choćby z Łukaszem.